Autor: Paweł (---.e-wro.net.pl) Data: 2013-03-30 12:08 Myśli samobójcze to nie grzech tylko choroba. I to niebezpieczna - depresja. Nie leczenie jej to ryzykowanie że myśli kiedyś zwyciężą i moim zdaniem jest grzechem. Depresja dwubiegunowa nierzadko prowadzi do myśli samobójczych, izolacji. Z kolei mania, paradoksalnie jest równie groźna – popycha chorego do nieracjonalnych zachowań. Często są to romanse (niezaspokojony popęd płciowy), a także nadużywanie alkoholu czy używek. Szkodliwe są też decyzje podejmowanie pod wpływem chwili, np Zobacz 3 odpowiedzi na pytanie: Samookaleczanie i myśli samobójcze? Systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z tej strony internetowej (web scraping), jak również eksploracja tekstu i danych (TDM) (w tym pobieranie i eksploracyjna analiza danych, indeksowanie stron internetowych, korzystanie z treści lub przeszukiwanie z pobieraniem baz danych), czy to przez roboty, web Czy palenie papierosów jest grzechem? Palenie to grzech – głównie ze względu na świadome niszczenie swojego zdrowia. Dodatkowo, palacze działają też na szkodę osób przebywających w ich otoczeniu. Bierne palenie również pustoszy organizm – palenie w towarzystwie rodziny, znajomych czy przechodniów na ulicy jest ciężkim . Odpowiedzi Odbieranie życia. Źródłem życia jest Bóg (Ps 36:9). Człowiek nie może przywrócić odebranego sobie ani komuś życia. Bóg oznajmił: „Wszystkie dusze należą do mnie” (Eze 18:4). A więc odebranie życia jakiemuś sobie lub stworzeniu jest targnięciem się na własność Boga. Każde zostało uczynione w określonym celu. Żaden człowiek nie ma prawa do odbierania życia, chyba że za pozwoleniem Boga i zgodnie z Jego wskazówkami jak miało miejsce w starożytnym Izraelu. versum odpowiedział(a) o 17:03 Ostatnio KK podchodzi do tego inaczej niż dawniej, gdy samobójstwo z reguły było jest zaplanowane to wtedy jest grzechem a niekiedy grzechem śmiertelnym w zależności od przyczyny tego samobójstwo było zdarzeniem nagłym i w afekcie to nie ma mowy o jest cały artykuł na temat rodzajów samobójstw i ich interpretacji od strony Kościoła --> [LINK] zdaje mi się, że tak gdyż odbieranie życia komuś innemu to grzech więc sobie to chyba też grzech :) Tak, jest to zlamanie 5 przykazania dekalogu. Wg Kosciola katolickiego, jest to grzech ciezki. Kiedys nawet nie chcieli dokonac pochowku samobojcy na swieconym cmentarzu. Tak, według religii chrześcijańskiej to się z ciekawości czy masz zamiar to zrobić? blocked odpowiedział(a) o 22:54 Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? 17 Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest świętą, a wy nią jesteście. (1 Kor 3; 17)Tak, samobójstwo jest grzechem równorzędnym z zabójstwem... EKSPERTpiotrżar odpowiedział(a) o 09:27 Życie jest darem od Boga, nie można więc robić z niego niewłaściwego użytku ani samowolnie się z nim prawda samobójstwa nie da się usprawiedliwić, ale pocieszająca jest myśl, że o przyszłości drogich nam osób zadecyduje Bóg, który w pełni rozumie, iż za tym desperackim krokiem mogą się kryć czyjeś słabości i chodzi o kogoś, kto pochopnie targnął się na swoje życie, jako ludzie nie możemy osądzać, czy dostąpi zmartwychwstania, czy też nie. Ile było w tym jego własnej winy? Jedynie Bóg „przeszukuje wszystkie serca i rozeznaje każdą skłonność myśli” (1 Kronik 28:9). Bądźmy jednak pewni, że „Sędzia całej ziemi” uczyni to, co miłosierne, słuszne i sprawiedliwe! (Rodzaju 18:25). blocked odpowiedział(a) o 13:47 Tak,gdyż jest to złamanie przykazania ...Jednak jeśli ktoś jest i już nie wytrzymuje ale był dobrym człowiekiem,wierzył w Boga,modlił się i wypełniał Jego wolę ma szanse na zbawienie. blocked odpowiedział(a) o 16:57 Ostatnio rozmawialiśmy na ten temat z panią od religii. Ogólnie kocham ten temat i wiele o tym czytałem. Samobójstwo nie jest grzechem jak to kiedyś się uważało. Kiedyś nawet nie organizowano "wyjątkowych" pogrzebów dla takich osób jak to w dzisiejszych czasach. W tych czasach uważa się, że osoba, która odbiera sobie życie nie jest do końca świadoma i poczytalna przez co samobójstwo nie jest grzechem. blocked odpowiedział(a) o 22:32 Samobójcy powinni iść do więzienia. Jeżeli jest świadome i dobrowolne, to jest grzechem śmiertelnym (ciężkim). I ktoś taki na pewno po samobójstwie trafi do piekła, gdzie będzie spędzał wieczność w mękach, obok szatana. Uważasz, że ktoś się myli? lub Mógłbym odpowiedzieć, krótko „Tak, ale…” no właśnie. Ale. Człowiek popełniający samobójstwo występuje przeciwko przykazaniu „Nie zabijaj”. Każdy zatem akt przeciwko życiu będzie więc wyrazem braku szacunku wobec jego Dawcy, czyli Bogu. Katechizm Kościoła Katolickiego pisze: Każdy jest odpowiedzialny przed Bogiem za swoje życie, (…) Jesteśmy zarządcami, a nie właścicielami życia, które Bóg nam powierzył.” (KKK 2280) Czas nam dany jest jak mieszkanie na wynajem – to od nas zależy jak o niego zadbamy, jak go wykorzystamy. W chwili decyzji o samobójstwie człowiekiem targają olbrzymie emocje, często dochodzi do tego głęboka depresja i inne zaburzenia. Osoba ta nie jest w pełni poczytalna, stąd nie może świadomie popełnić grzechu. Kościół opierając się na badaniach naukowców uznaje, że: „Ciężkie zaburzenia psychiczne, strach lub poważna obawa przed próbą, cierpieniem lub torturami mogą zmniejszyć odpowiedzialność samobójcy” (KKK 2282). Rodzi to kolejne pytanie: Czy samobójcy będą potępieni? To nie my jesteśmy sędziami, stąd nie możemy powiedzieć, że każdy samobójca jest potępiony. „Bóg, w sobie wiadomy sposób, może dać im możliwość zbawiennego żalu.” (KKK 2283). Gdy pewien człowiek popełnił samobójstwo rzucając się z mostu do rzeki św. Jan Maria Vianey odpowiedział jego zrozpaczonej żonie: Między mostem a wodą miał jeszcze dość czasu, aby prosić o Boże miłosierdzie. Dodam jeszcze, że nigdy nie wiemy do końca co dzieje się w sercu człowieka. I choć w danej chwili wydaje się, że decyzja o samobójstwie jest jedyną drogą – to nią nie jest. Jeśli myślisz o samobójstwie zadzwoń pod darmowy numer: 116 111 – zawsze jest wyjście. Wiadomość o samobójczej śmierci Robina Williamsa została przyjęta z wielkim smutkiem i niedowierzaniem. To dobry moment, by porozmawiać o pragnieniu śmierci i rozpaczy, która zdaje się pochłaniać człowieka jak czarna dziura. Czy Ci, którzy doświadczają takich uczuć, są odrzuceni przez Boga? A co z tymi, którzy tym uczuciom ulegli? Wiadomość o samobójczej śmierci Robina Williamsa, komediowego aktora o ujmującej osobowości i wspaniałym dorobku artystycznym, została przyjęta z wielkim smutkiem i niedowierzaniem. Jak to możliwe, by tak pozytywny człowiek targnął się na swoje życie? Dla części z nas to tylko wiadomość o kolejnej smutnej holywoodzkiej biografii, o grze pozorów, o samotności i pustce. Ale wielu z nas osobiście porusza każda tego rodzaju informacja, bo problem samobójstwa jest nam przerażająco bliski. Nie ma tu potrzeby zastanawiać się nad duchowością zmarłego aktora, możemy tylko współczuć jego rodzinie. To jednak dobry moment, by porozmawiać o pragnieniu śmierci i rozpaczy, która zdaje się pochłaniać człowieka jak czarna dziura. Czy Ci, którzy doświadczają takich uczuć, są odrzuceni przez Boga? A co z tymi, którzy tym uczuciom ulegli? Winny czy ofiara? Gdy słyszymy o samobójstwie, często po prostu nie wiemy jak reagować. Kto zawinił, kto zawiódł? Współczuć czy potępiać? Jak rozmawiać z rodziną i bliskimi?Każda śmierć jest dla nas trochę za trudna, a w katolickiej tradycji, w której wszyscy do pewnego stopnia funkcjonujemy, śmierć samobójcza wiąże się dodatkowo z poczuciem wstydu i napiętnowania. Dziś, dzięki rozwojowi psychologii i psychiatrii, zapisy prawa kanonicznego nie zakazują udzielania samobójcom katolickiego pochówku. Niemniej jednak, przez całe stulecia i aż do lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, wierzono inaczej: samobójstwo to grzech ciężki, a człowiek, który umiera w takim grzechu, bez sakramentu pojednania, nie może dostąpić zbawienia. Reformacja Lutra i jego ponowne odkrycie ewangelicznego przesłania zawartego w Piśmie Świętym, radykalnie zmieniły pojmowanie zbawienia. Owszem, grzech zabija i oddziela od Boga. Autentyczne spotkanie z Jezusem sprawia, że człowiek chce się odwrócić od tego, co złe. A jednak Bóg nie posyła ludzi do nieba czy piekła na podstawie rachunku, czy dobrych uczynków było więcej niż złych, albo który został popełniony jako ostatni. Tylko wiara w Syna Bożego, Jezusa, determinuje los człowieka po śmierci. Naturalnie takie stanowisko reformacyjnych teologów dystansowało ich od nauczania Rzymu także i w kwestii samobójczej śmierci. W „Rozmowach przy stole” Marcin Luter określa samobójców raczej jako ofiary prześladowania diabelskiego, porównując ich do podróżnych, napadniętych w lesie przez rabusiów. Zaznacza też, że sam akt odebrania sobie życia, choć jest grzeszny, nie oznacza potępienia (Rozmowa przy stole #222, 4 kwietnia 1532). Nawet biblijni bohaterowie wiary pragnęli śmierci Mojżesz, gdy wyprowadził już swój lud z Egiptu, znalazł się pod presją niezadowolonego tłumu i niespełnionych oczekiwań. Wydawało mu się, że Bóg powierzył mu misję, której nie jest w stanie zrealizować. Pragnął umrzeć. „Ja sam nie mogę unieść całego tego ludu, gdyż za ciężki jest dla mnie. A jeżeli tak postępujesz ze mną, to zabij mnie raczej zaraz, jeżeli znalazłem łaskę w twoich oczach, abym nie musiał patrzeć na moje nieszczęście” (4 Mojż 11,14-15). Eljasz był skrajnie wyczerpany konfrontacją z ludem Izraela i królem Achabem, a także samotną walką, w której pokonał 400 proroków Baala,. Po długiej ucieczce dowiedział się, że Izebel, żona Achaba, postanowiła go zamordować. Przerażony i przemęczony, „poszedł na pustynię o jeden dzień drogi, a doszedłszy tam, usiadł pod krzakiem jałowca i życzył sobie śmierci, mówiąc: Dosyć już, Panie, weź życie moje, gdyż nie jestem lepszy niż moi ojcowie” (1 Król 19,4). Prorok Jonasz wykazał się wielkim nieposłuszeństwem wobec Boga, buntując się przeciwko miłosierdziu, jakie Pan chciał przez niego okazać mieszkańcom Niniwy. Bóg napomniał go na pustyni, a Jonasz przeżył głębokie załamanie: „gdy wzeszło słońce, zesłał Bóg suchy wiatr wschodni i słońce prażyło głowę Jonasza, tak że omdlewał i życzył sobie śmierci, mówiąc: Lepiej mi umrzeć niż żyć” (Jon 4,8). Bóg nie odrzucił Mojżesza, Eljasza ani Jonasza. Także ludzie święci i zbawieni, pod ciężarem okoliczności lub fizycznego udręczenia, mogą zapragnąć śmierci. Tragedia zrealizowanego pragnienia Należy tu wyraźnie powiedzieć, że pozbawienie się życia jest zawsze złą decyzją. Jest też grzechem, złamaniem przykazania „nie zabijaj”. Jest postawieniem się człowieka w pozycji Boga i aktem braku zaufania do Stwórcy. I choć Biblia nie dzieli grzechów na „cięższe” i „lżejsze”, samobójstwo jest tego rodzaju złem, którego konsekwencje nieodwracalnie dotykają wielu osób. Bóg jest sprawiedliwy, co oznacza, że nie może być pobłażliwy wobec zła. Ten i każdy inny grzech ma swoją cenę - a jest ona najwyższa z możliwych. Za tych, którzy uwierzyli, zapłacił ją Jezus Chrystus umierając na krzyżu, jak prorokował Izajasz: „Lecz on nasze choroby nosił, nasze cierpienia wziął na siebie. A my mniemaliśmy, że jest zraniony, przez Boga zbity i umęczony. Lecz on zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni. Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył, a Pan jego dotknął karą za winę nas wszystkich” (Iz 53,4-6). Wierzący w dolinie śmierci Wierzący człowiek może przeżywać ciężką depresję. Może doświadczyć cierpienia, które sprawi, że zapragnie śmierci. Jego pocieszeniem będzie wtedy Bóg: „Choćbym nawet szedł ciemną doliną, zła się nie ulęknę, boś Ty ze mną” (Ps 23,4). Cierpienie i choroba nie omijają ludzi wierzących, ale świadomość Bożej miłości pomaga przetrwać najstraszniejsze chwile. Bóg obdarza mocą nawet najsłabszych, dlatego w chrześcijańskich społecznościach samobójstwo jest zjawiskiem raczej rzadkim. Są jednak sytuacje, w których rozpacz lub choroba psychiczna zdominuje serce wierzącego, i straci on z oczu swojego dobrego pasterza. Właśnie wtedy może upaść, nawet bardzo. Jednak żaden grzech, nawet morderstwo, nie jest poza zasięgiem Bożego przebaczenia. Widzimy to choćby w historii króla Dawida, który zabił Uriasza. Bóg z niego nie zrezygnował. Więcej wątpliwości budzić może kolejność wydarzeń. Samobójstwo jest bodaj jedyną sytuacją, kiedy człowiek nie ma już czasu pokutować, przynajmniej publicznie. A jednak, kto z nas mógłby umrzeć w tej minucie, w poczuciu, że wyznał Bogu wszystkie swoje grzechy? Kto z nas, którzy zaufaliśmy Jezusowi, jest całkowicie wolny od zła i nieprawości w swoim życiu? Apostoł Paweł opisywał to zmaganie w 7 rozdziale Listu do Rzymian: „Albowiem nie rozeznaję się w tym, co czynię; gdyż nie to czynię, co chcę, ale czego nienawidzę, to czynię” (Rz 7,15). Naszą nadzieją i pocieszeniem jest Boża łaska, która przykrywa przeszłe, teraźniejsze i przyszłe upadki. Tej samej nadziei możemy się uchwycić w przypadku chrześcijan, których rozpacz popchnęła do odebrania sobie życia. „Albowiem jestem tego pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani potęgi niebieskie, ani teraźniejszość, ani przyszłość, ani moce, ani wysokość, ani głębokość, ani żadne inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Bożej, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rzym 8,38-39). Czujność i wrażliwość Jeśli samobójstwo, do którego doszło w naszym otoczeniu może nas czegoś nauczyć, niech uczy nas wrażliwości. Płaczmy razem z płaczącymi. Pocieszajmy zasmuconych. Ćwiczmy wypowiadanie słów takich jak „depresja” i „samobójstwo”, aż zaczniemy się nimi posługiwać bez zażenowania. Te przeżycia wymagają rozmowy. Pytania o zbawienie czy potępienie samobójców-chrześcijan są skomplikowane. Sędzią zawsze pozostaje Bóg. Jednak biblijny przekaz nie daje nam powodów, by tracić nadzieję, napiętnować, odrzucać. Najlepsze, co możemy zrobić, to zauważać ludzi, którzy wciąż są wokół nas - także tych, którzy na pierwszy rzut oka wyglądają na wesołych i pewnych siebie. Według różnych danych, aż 50-75 procent tych, którzy podejmą próbę samobójczą, mówi o tym wcześniej. Bliska relacja z choć jedną osobą może uratować im życie. Możemy słuchać uważnie, odłożyć telefon czy laptopa. Bądźmy dla nich niestrudzonymi aniołami stróżami. Jeśli nie wiesz, jak pomagać - dowiedz się. Przeczytaj dobre książki, porozmawiaj z pastorem, terapeutą, psychiatrą. Wreszcie, niech będzie to przypomnienie, by strzec swojego serca, swoich myśli, swojej wiary, a nawet zdrowia. Szatan pragnie niszczyć i zabijać i bywa skuteczny. Jego oddziaływanie jest realne. Bądźmy więc czujni i trzymajmy się mocno Jezusa, który niezależnie od okoliczności, pozostaje gwarantem naszego bezpieczeństwa. Dla tych, którym brakuje sił Jeśli sam jesteś zmęczony zmaganiem z każdym kolejnym dniem, samobójstwo znanej i podziwianej osoby może być wielkim ciosem. Czy masz szansę wytrwać, uchwycić się nadziei, skoro jemu się nie udało? Tak, zawsze tak. Nie przestawaj walczyć o swoje życie. Decyzje, które podejmiesz dziś i w przyszłości, nawet te najmniejsze, mogą okazać się początkiem uleczenia. 1. Przeczytaj artykuł „Depresja. Czas coś zmienić”.2. Szukaj fachowej Czytaj Pismo Święte, szczególnie pomocne będą pełne autentycznych emocji Psalmy i Księga Kaznodziei Salomona (Księga Koheleta), która otwarcie mówi o zmaganiach z pustką i bezsensem życia. Obie te księgi wskazują na źródło nadziei, o którym w całej pełni opowiada np. Ewangelia Pamiętaj, że nie jesteś sam. Głęboka depresja dotyka milionów ludzi na całym świecie. Wielu z nich odnajduje pomoc i nowy sens w życiu. „Albowiem ja wiem, jakie myśli mam o was - mówi Pan - myśli o pokoju, a nie o niedoli, aby zgotować wam przyszłość i natchnąć nadzieją” (Jer 29,11). – Staram się nie epatować, nie obciążać znajomych depresją. W takich nawet najgorszych momentach było mi trudno powiedzieć, jak się czuję. Bo uważam, że to bardzo duży kaliber, tak powiedzieć: „nie mam siły żyć”. Miałam poczucie, że nie mogę obciążać bliskich tym gruzem, bo to był gruz – mówi Małgorzata Serafin, dziennikarka, autorka programu „Farbowanie życia”, w którym podejmuje temat depresji. Paulina Socha-Jakubowska, „Wprost”: Zastanawiam się, czy człowiekowi, który raz powiedział o swojej depresji, zrobił swoisty coming out, może znudzić się to, że temat ten wyciągany jest później przy każdej okazji? Małgorzata Serafin: Jakiś czas temu odsłuchałam pierwszy odcinek programu „Farbowanie życia”, w którym sama opowiedziałam o swojej depresji. I na początku zaznaczyłam, że chcę opowiedzieć tę historię, bo chcę ją opowiedzieć raz i nie musieć powtarzać. Wydawało mi się, że to z siebie zrzucę i tyle. Poza tym chciałam, może nawet nie uwiarygodnić się, ale powiedzieć, dlaczego podejmuję ten temat. Nie przypuszczałam, że wtedy się zacznie… Posypały się prośby o wywiady. Wiedziałam, że może nie wszystkie pytania i odpowiedzi pojawiły się w tamtym odcinku, więc zgadzałam się na nie i cały czas się zgadzam. Nawet nie chodzi o to, czy za każdym razem powiem coś innego. Zastanawiałam się nad tym, czy za każdym razem „dobrze zeznaję”. Ale nie obciąża mnie to, nie stresuje, a wiem, że każdy taki nowy wywiad komuś nowemu pomoże i to jest motywujące, dopingujące. Nie mam problemu, by rozmawiać o depresji po raz kolejny, bo depresja jest zmienna. Nawet gdy myślę o odcinku, który nagrywałam półtora roku temu, to wtedy byłam w zupełnie innym momencie niż teraz jestem. Nie boisz się określenia „deprecelebrytka”? Mówiłaś o tym w jednym z wywiadów. Nie, chyba nie ma mnie aż tak dużo. Widziałam kilka komentarzy, że nie miałam pomysłu jak wrócić do mediów, to powiedziałam, że mam depresję. Ale spędziłam 11 lat w telewizji zajmując się polityką i newsami… To, jakie komentarze czytałam na swój temat… © ℗ Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost. Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.

czy myśli samobójcze to grzech